Podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku wojewódzkiego szef klubu radnych PSL, Mariusz Kawa, w imieniu wnioskodawców – radnych koalicji PO-PSL-SLD – złożył wniosek o odwołanie marszałka województwa Mirosława Karapyty. Głosowanie, zgodnie z ustawą, odbędzie się na następnej sesji, jednak nie wcześniej niż po upływie miesiąca.
TO MOŻE CIĘ ZAINTRESOWAĆ
Przemawiający radni PiS, wspierani przez parlamentarzystów tej partii, wzywali marszałka Karapytę do złożenia dymisji. Radny Czesław Łączak zaproponował, by ustąpił nie tylko marszałek i zarząd, ale także prezydium sejmiku i szefowie komisji, aby można było jak najszybciej wyłonić rządzących województwem i sejmikiem. – To są złudzenia, że wy potraficie ustabilizować sytuację – stwierdził.
Marszałka bronił radny Edward Brzostowski (SLD), którego zdaniem „ten zarząd jest najbardziej dobry, jaki można sobie wyobrazić”. – Będziesz pan durniem, jak pan zrezygnujesz – zwrócił się do marszałka. – Dlaczego my dziś mamy karać człowieka? Bo ma zarzuty? – pytał Brzostowski. I dodał: - Będę głosował przeciwko odwołaniu, bo zarzuty nie są winą, trzeba je skonsumować w sądzie prawomocnym wyrokiem.
Radni PiS zdziwieni pytali Brzostowskiego, dlaczego zatem podpisał się pod wnioskiem o odwołanie marszałka. Radny SLD tłumaczył, że chciał w ten sposób doprowadzić do dyskusji na sesji.
O dymisji marszałka mowy nie było. Mirosław Karapyta już bowiem do południa zapowiedział, że nie ustąpi ze stanowiska. Dziennikarzom powiedział po sesji, że nie czuje się winny. Wystąpienia radnych i parlamentarzystów PiS nazwał „spektaklem”.


















































