REKLAMA
Automatycznie wyświetlimy artykuł za 10 sekund
Przejdź do artykułu
Reklama
Reklama
Opracowanie Alina Bosak
Dodano: 10-04-2023
- Moje najbliższe plany to: wyjść ze szpitala, pozbyć się wiszącej skóry, wrócić do pracy i założyć rodzinę - mówi pacjentka. Fot. Pixabay
– Nigdy wcześniej nie widziałem tak ogromnej cysty, mówi prof. dr hab. n. med. Tomasz Kluz z zespołu, który przeprowadził operację. 24-letnia kobieta trafiła do Kliniki Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Położnictwa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie z guzem, który ważył więcej niż reszta ciała – przy wadze 182 kg guz miał masę prawie 100 kg. Był umiejscowiony w lewym jajniku. Urósł do takich rozmiarów, bo kobieta bała się zabiegu.
Mieszkanka województwa podkarpackiego trafiła do szpitala 19 kwietnia br. Zdiagnozowano u niej guz w jamie brzusznej.
– Nigdy wcześniej nie widziałem tak ogromnej cysty - mówi prof. dr hab. n. med. Tomasz Kluz, kierownik Kliniki Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Położnictwa w USK w Rzeszowie. – Jako zespół, mieliśmy jedynie orientacyjną świadomość z czym mamy do czynienia. Obwód brzucha nie pozwalał na wykonanie badań obrazowych, gdyż pacjentka nie zmieściła się w tomografie. Badanie USG też było orientacyjne, głowica nie sięgnęła drugiego końca cysty.
TO MOŻE CIĘ ZAINTRESOWAĆ
Reklama
Pomimo swojego stanu (182 kg, 158 cm wzrostu) pacjentka poruszała się o własnych siłach.
Usunięcie 100-kilogramowej cysty
Po konsultacjach anestezjologicznych, 25 kwietnia odbyła się operacja. Przeprowadził go wieloosobowy zespół.
Najpierw wykonano laparotomię („otworzono” jamę brzuszną), nacięto cystę, spuszczono około 100 litrów płynu z cysty, wyłuszczono cystę, wykonano częściową resekcję jajnika i lewego jajowodu.
– Większość pacjentek zgłasza się do szpitala z cystami o wielkości 20-30 cm, które traktowane są jako duże. Operowany guz miał średnicę około 1 metra, tłumaczy lek. Anna Bogaczyk z Kliniki Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Położnictwa w USK w Rzeszowie.
U operowanej nie stwierdzono innych zmian w miednicy i jamie brzusznej.
Dlaczego tak późno
– Ze strachu nie zdecydowałam się na wcześniejszą wizytę w szpitalu - mówi pacjentka. – Przed zabiegiem bolały mnie plecy, nie mogłam daleko chodzić, łapałam zadyszki, moja ogólna kondycja była kiepska. Kobiety, które mają podobne problemy, nie powinny bać się wizyt u lekarza. To jedyna szansa, aby wyzdrowieć i wrócić do normalnego życia. Moje najbliższe plany to: wyjść ze szpitala, pozbyć się wiszącej skóry, wrócić do pracy i założyć rodzinę.
Dr n. med. Janusz Ławiński, dyrektor USK w Rzeszowie podkreśla, że w Klinice Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Położnictwa przeprowadzane są najtrudniejsze zabiegi ratujące życie. - To zasługa wykwalifikowanej kadry z olbrzymim doświadczeniem i dostęp do wysokospecjalistycznego sprzętu. Dlatego leczą się tu pacjentki również spoza naszego regionu, a w ramach realizowanych szkoleń i warsztatów, doświadczenie zdobywają lekarze-ginekolodzy z całej Polski – podkreśla dyrektor.
ZOBACZ TAKŻE
Reklama
Reklama
KRAJ
ŚWIAT
Reklama
Rozwiń
