O sobie:
redaktor naczelna magazynu VIP Biznes&Styl, dziennikarka i publicystka od 14 lat związana z mediami. Zakochana w górach ( jak można mieszkać na nizinach!), entuzjastka Podkarpacia (to naprawdę piękny region z potencjałem), która od zawsze marzy o zamieszkaniu na Podhalu albo chociaż na Pogórzu Strzyżowskim (te widoki za oknem! bezcenne!), a ciągle mieszka w Rzeszowie.
O blogu:
Blog o wszystkim, co nadaje życiu smak. O polityce, która jest fascynująca, a zwykle irytuje. O odkrywaniu świata daleko i blisko. O ludziach, którzy mnie fascynują, inspirują i leczą z lenistwa. O wszystkim co ważne, czyli w równym stopniu o kryzysie ekonomicznym, kłótniach politycznych, nowych torebkach, magii biegania, czytania gazet i nigdy ani słowa o gotowaniu.
Trzynasty Szczęśliwy
Dodano: 01-01-2013
Tak sobie myślę o tym w Nowy Rok, gdy za oknami słońce szaleje, jakby to była wiosna, a lekko przyprószone Beskidy, zdają się lada moment z białych przemienić w soczyście zielone. Jakoś tak mnie naszło na wspomnienia, bo z okazji Nowego Roku dostałam od męża książkę o Wandzie Rutkiewicz - „Uciec jak najwyżej”. Gdy ona przeżywała lata swojej wspinaczkowej świetności, ja byłam na tyle mała, że niewiele z tego rozumiałam. Tyle tylko, że magia Rutkiewicz jest tak duża, że od lat pozostaje tak samo popularna. W Himalajach wspinała się lepiej od mężczyzn, ponoć nieustępliwa, zadziorna i zawzięta, a już na pewno bardzo ładna i inteligentna. W siermiężnym PRL-u taki kolorowy ptak. Dokładnie tego samego dnia, 6 października 1978 roku, gdy Karol Wojtyła zostawał w Rzymie papieżem, ona jako pierwsza z Polaków zdobywała zimą Mount Everest, najwyższy szczyt Ziemi. - Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko – kilka lat później tak Jan Paweł II mówił o tamtej dacie. A sama Wanda Rutkiewicz? Koronie Himalajów podporządkowała całe życie. W 1992 roku wyruszyła na kolejną wyprawę. Ostatnią... 12 maja pod wierzchołkiem trzeciej góry świata, Kanczendzongi (8598 m) po tybetańsku oznaczającej Pięć Wielkich Skarbnic Śniegu, a według wierzeń wyznawców hinduizmu – siedzibę bogów, była widziana ostatni raz. Miała wtedy na koncie osiem ośmiotysięczników. Kangczendzonga, miała być dziewiątym. Wanda marzyła o zdobyciu wszystkich czternastu, marzyła o Koronie Himalajów. Miała być pierwszą na świecie kobietą ze zdobytymi wszystkimi ośmiotysięcznikami. Przed nią dokonali tego Włoch, Reinhold Messner i Polak, Jerzy Kukuczka. Wandzie Rutkiewicz się nie udało się. Ale udało się jej coś innego.
Wiem, wiem, może to nie najszczęśliwsza historia na Nowy Rok, ale przewrotnie rzecz ujmując, bardzo szczęśliwa. Chodzi o tę odwagę pójścia własną drogą. Czasem to, co dla wszystkich jest szczytem marzeń, dla nas może niekoniecznie. Warto spróbować i zaryzykować inaczej. Być może właśnie w 2013 roku, który już numerologicznie zdaje się być przewrotny. Trzynasty zwykle bywa pechowy, a ten na przekór niech będzie bardzo szczęśliwy dla nas wszystkich.
























